poniedziałek, 25 lipca 2011

Naznaczony


 "Naznaczonego" obejrzałem, bo jakże mógłbym przejść obok tak niesamowicie rozreklamowanego filmu. Wziąłem również pod uwagę fakt, że film osiągnął niesamowity sukces w Stanach Zjednoczonych. Obraz otwiera dosyć nudna i długa czołówka, ale po tym jak ją już przejrzymy, zagłębimy się w historię, która mimo że znana - nadal bawi. A mianowicie: młode małżeństwo postanawia zamieszkać w wymarzonym od dawna domu. Ale po jakimś czasie dochodzą do wniosku, że dom jest nawiedzony. Niestety - mylą się. Nie dom jest nawiedzony, a jeden  z członków rodziny.
 "Naznaczony" nie jest filmem odkrywczym, wpisuje się natomiast w całą serię filmów z ostatnich lat. Tzn. bardzo łatwo wyczuwamy, że twórcy chcą stawiać na realizm i pokazują nam typowe sytuacje. Z początku wręcz nudne. Na myśl od razu nam się nasuwa skojarzenie z chociażby "Paranormal Activity". Ale później wręcz płynnie przechodzi do sedna, czyli najważniejszych wydarzeń, które już mają inny klimat i swój urok. Machina, tak jakby się rozpędza i nie zatrzymuje się do końca. Scenariusz jest niesamowicie oryginalny - weźmy np. postać Daltona - z początku sądzimy, że to on będzie grał główną rolę. Nic bardziej mylnego - Dalton, przez większość filmu jest w śpiączce. Mimo, że wszystko kręci się właściwie wokół jego osoby, on jakby jest nieobecny. To duży plus. Bo James Wan, wlał dużo świeżego powiewu, do tej nieco oklepanej historii. Niesamowicie płynnie w pewnym momencie film przechodzi z realistycznego zapisu rodziny, na kolorową baśń. W świat, nierealny i odległy. Widz, ma wrażenie że nadal tkwi w tym prawdziwym świecie, a on mimo, że ciekawy to okazuje się niesamowicie niebezpieczny. Niebezpieczny i równocześnie straszny, bo wydarzenia, które ujrzymy na pewno nie są normalne. Dla mnie największe wrażenie zrobiła sekwencja, gdzie pokazano istotę z innego wymiaru, ostrzącą swe pazury. Piękne kolorki, do tego wesoła muzyczka - zupełnie jakbym oglądał całkiem inny film! Do tego na uznanie zasługuje, chyba najlepsza wizja innego wymiaru - niczym senny koszmar.
 James Wan przewidział, że końcówka byłaby zbyt nudna - dlatego wprowadził małe urozmaicenie... a dzięki temu otworzył sobie idealnie drogę, do stworzenia drugiej części. Na którą, na pewno warto czekać.

★★★★★★★★

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz