poniedziałek, 30 września 2013

Wszyscy kochają Mandy Lane


  "Mandy Lane. Nietknięta, czysta. Od zarania trzeciej klasy szkoły średniej, kolesie próbowali ją posiąść i jak dotąd... wszyscy ponieśli klęskę. Niektórzy nawet umarli w lekkomyślnej pogoni za tym aniołem." Mandy kusi również z plakatu filmu, uwodzicielskie spojrzenie złamało i mnie, dlatego musiałem poznać jej niezwykłą historię… w końcu i tak wszyscy chłopcy ją kochają.
 To czym się wyróźnia ten "teen slasher", to piękne filtry.  W tle słychać  "In Anticipation of Your Suicide" (posłuchajcie tu: bit.ly/19RaC63) gdy delikatnie (efekt spowolnienia), przechodzimy do  pierwszych kadrów filmu. Zastosowano całą gamę wodotrysków – ziarnistość, blur (rozmazanie), nadanie głębi czy ocieplenie kadru. Zjawiska są te o tyle ciekawe, że scenografia jest dosyć surowa – często drugi plan, jest całkowicie jednolity i pełni funkcję tylko tła. Praca kamery jest dynamiczna, ale kilkukrotnie ujrzymy spowolnienie lub  zatrzymanie całej sceny (pauza) na chwilę, co dla mnie jest niesamowitym zabiegiem (chyba jeszcze tylko w „Helikopterze w ogniu” zastosowano ten trik).
 Fabuła niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jedynie atak na Bird’a będę pamiętał przez dłuższy czas – tylko tu zauważymy innowację ;) Trójka napalonych nastolatków próbuje „wyrwać” najpiękniejszą dziewczynę ze szkoły, czy komuś się to uda? – to jest główny wątek fabularny. Czy nudno? Na pewno nie, szczególnie gdy na sam koniec uśmiechniemy się ironicznie, gdy Garth wypowie kwestię: „ Uratowałaś nas Mandy”. Ot, taka wisienka na torcie.
 Mimo, że na koniec mamy dosyć szeroki obraz sytuacji, to nie będziemy nienawidzić głównej bohaterki – sądzę, że po części, każdy z nas zobaczy siebie jako Mandy, przecież . . .  i tak wszyscy ją kochamy.

★★★★★

środa, 19 czerwca 2013

S-VHS



 Gdy dowiedziałem się, że powstaje kontynuacja filmu VHS - wyczekiwałem momentu, aż będę mógł zapoznać się z tą produkcją. Pierwsza część jest świetna. Brad Miska - pomysłodawca, znalazł coś czego w filmowym horrorze jeszcze nie było. I ta innowacyjność jest największym plusem tej (już) serii.
 A zaczyna się naprawdę świetnie - widzimy nagrywanie kamerą (naręczną oczywiście) scen łóżkowych (zdrada) i płynnie przechodzimy do centrum wydarzeń, czyli ciemnego pokoju z uruchomionymi telewizorami i porozrzucanymi kasetami VHS.

film podzielono na następujące sekwencje:

"TAŚMA 49"
 Jest to główne nagranie, w trakcie są wplecione pozostałe. 

"FAZA I BADANIA KLINICZNE"
 Kamera jest zamontowana w oku (sic!) głównego bohatera. Jest to najsłabszy filmik, z tych które obejrzymy. Na uwagę zasługuje ciekawa praca kamery i to, że główną rolę gra sam reżyser tego filmiku.

"PRZEJAŻDŻKA W PARKU"
 Ogólne wykonanie nieco tandetne. Charakteryzacja stoi na niskim poziomie, a niektóre elementy są wręcz śmieszne (np. przemiana turystów - nawet w końcówce ten obrazek jest pokazany). Ale za chwilę wesoła gromadka przechodzi na przyjęcie urodzinowe - i tam się będzie działo! Dostajemy kilka dodatkowych kamer (w kluczowym momencie) w scenach, które powinny stać się niezapomniane, jeśli chodzi o ten gatunek filmowy. Na końcówkę warto czekać - można się oblizać z zachwytu, po prostu piękne!

"BEZPIECZNA PRZYSTAŃ"
 Bezapelacyjnie najlepsza sekwencja filmowa. Jeśli miałbym wskazać najlepsze przedstawienie sennego koszmaru - to mój wybór padłby na "Bezpieczną przystań". Napiszę więcej - to jest jedna z najoryginalniejszych wizji piekła (chociaż cały czas, jest tam mowa o niebie). Długo nie mogłem dojść do siebie po tej sekwencji, a myślę o niej po dzień dzisiejszy.

"NOC POZA DOMEM UPROWADZENIE PRZEZ OBCYCH"
 Kamera zza uszów psa - prawda, że innowacyjne ;D I to pies jest głównym kamerzystą. W scence wątki humorystyczne mieszają się z atakiem kosmitów. Klasyczny "teen survival" z ciekawymi sylwetkami obcych.


 Napisy końcowe, to zbiór najciekawszych scenek z całego filmu - warto też obejrzeć. Po obejrzeniu czułem niepohamowaną satysfakcję. Satysfakcję z odkrycia "dania", nieco nieznanego w Polsce, ale niesamowicie "smacznego". Liczę na część trzecią... i Bon Appetit!

*tłumaczenie sekwecji nie jest oficjalne (moje)
★★★★★★★★

czwartek, 21 marca 2013

Thale



 Przeglądając trailery niskobudżetowych horrorów czasami  znajdę coś, co bardziej mnie zainteresuje. Tak było w przypadku „Thale”. Obiecujący norweski horror z nawiązaniem do legend1 od razu przykuł moją uwagę. Po seansie na pewno nie mamy wrażenia, że oglądaliśmy dzieło, ale dobre rzemiosło, które stworzył praktycznie jeden człowiek.
 A jest nim Aleksander Nordaas – początkujący reżyser, który prócz reżyserii zajął się w „Thale” również: scenariuszem, zdjęciami, montażem, jest zastępcą producenta i dekoratorem wnętrz (scenografia)! Nie wiem kto jest autorem okładki do filmu, ale również tu można zauważyć „dobrą robotę”. Kogo nie zainteresuje trailer, na pewno spodoba mu się poster.
 Fabuła nie rzuca na kolana, ale nie jest również specjalnie na siłę naciągana. Brakło pomysłu, żeby lepiej poprowadzić historię. Świetne zdjęcia i klimatyczna muzyka mieszają się z tandetnymi efektami specjalnymi, psując ogólne wrażenie. Powinniśmy przed seansem nastawić się na oglądanie baśni, a nie horroru – frustracja będzie nieco mniejsza. Zderzenie rzeczywistości z legendą – tak w skrócie można by określić treść tego filmu. 
 Jeśli jednak zapomnicie o kiepskiej animacji komputerowej ujrzycie piękny świat wykreowany przez jednego człowieka. A w nim, tajemniczą historię pewnej huldry2 o imieniu Thale.



1Skandynawska mitologia znana jest jako dość mroczna. Pełno w niej istot, które, delikatnie mówiąc, nie są przyjazne człowiekowi.

2Huldra (norw. hulder) - postać z norweskich wierzeń ludowych, żeński odpowiednik trolla.

Huldry - w przeciwieństwie do trolli - były pięknymi dziewczętami i na pozór niczym nie różniły się od zwykłych ludzi. Jedynym, co szpeciło huldrę, był krowi ogon wystający spod spódnicy. Jeśli młodzieniec, uwiedziony przez nią nie zauważył tego "dodatku", przepadał z kretesem. Czasami jednak siła miłości zwyciężała złe czary - jeśli wybranek żenił się z huldrą w kościele, jej ogon odpadał, a z tego związku rodziły się zwyczajne dzieci. (źródło: wikipedia)

★★★★★

czwartek, 14 lutego 2013

Excision



  Może i jestem kolejną osobą, która to pisze, ale naprawdę trudno sklasyfikować ten film. Po wciśnięciu przycisku "PLAY", oglądamy kilkusekundowy obraz tytułowy i  od razu przenosimy się na granice rzeczywistości. Dokładniej widzimy przebłyski ze snu, a raczej koszmaru Pauline. Chociaż wplecione kawałki są oficjalnie podane nam jako sen, to wcale nie muszą oznaczać sennego koszmaru. Te scenki to pewnego rodzaju dopełnienie historii. A w tej historii dzieje się naprawdę dużo...
 Pauline jest niesamowitą osobowością, poznajemy ją od zewnątrz - obserwujemy jej zachowanie. Ale również mamy okazję zobaczyć, co "siedzi jej w głowie". Każda minuta filmu jest na tyle "mocna", że otwieramy szeroko oczy ze zdziwienia. Co ciekawe, nie ma scen, gdzie mamy jakąś nielogiczną i bezsensowną kombinację. Poszczególne elementy układanki, idealnie do siebie pasują. Całość wypełniają gierki, ale napewno nie są one śmieszne, raczej chore. Nie mamy pojęcia jak film się skończy, bo zaczyna się od "punktu A" (dowolny dzień, nic ważnego), a koniec może też być, gdzieś urwany w czasoprzestrzeni. Troszkę też mało wiemy o Pauline, jest i tyle - Brak cofnięć do przeszłości. Również końcówka pozostawia delikatny niedosyt, aż chciałoby się więcej - a tu od razu napierają napisy. Całość kompozycji gra jak należy. Zdjęcia, pokazują to co niewidoczne (to, czego trzeba się domyślić), muzyka rusza idealnie w tempo wydarzeń na ekranie. Gra aktorska - bez zastrzeżeń, w końcu jest tu trochę "dobrych" nazwisk. I to wszystko dostajemy na dzień dobry. Czyli w debiucie reżyserskim. Czy warto obejrzeć? Ciężkawe kino podlane dużą ilością krwi, z niebanalnymi zagadnieniami. Jeśli to lubisz - obejrzyj.

★★★★★

niedziela, 16 grudnia 2012

Teksańska masakra piłą mechaniczną



 Filmweb: "Grupa młodych ludzi popada w bardzo poważne tarapaty, kiedy dostaje się w ręce członków rodziny Sawyerów, maniakalnych morderców zabijających swoje ofiary za pomocą piły łańcuchowej. 
20 sierpnia 1973 roku patrol policji został wysłany do mieszkającego na odludziu Thomasa Hewitta, byłego pracownika lokalnej rzeźni w Travis County, w Teksasie. Policjanci nie byli przygotowani na widok, który tam zastali. To, co znaleźli, przekroczyło ich najśmielsze oczekiwania; były to rozczłonkowane zwłoki około 33 ofiar. Makabryczne odkrycie dogłębnie wstrząsnęło opinią publiczną. Nosząc na twarzy groteskową maskę, zrobioną ze ściągniętej skóry twarzy zamordowanych ofiar i z elektryczną piłą w ręce, zabójca, znany odtąd jako Skórzana Twarz, zdobył niechlubną popularność, kiedy to sensacyjne nagłówki gazet w całych Stanach zaczęły głosić: "Naród zaszokowany makabrycznym znaleziskiem - masakra w Teksasie". 
Władze lokalne doniosły w końcu o zastrzeleniu człowieka noszącego maskę z ludzkiej skóry i podejrzanie szybko zakończyły całą sprawę. W następnych latach pojawiły się spekulacje, czy policja nie chcąc szybko zakończyć sprawy zastrzeliła niewinnego, podstawionego człowieka. 
Teraz po raz pierwszy, jedyny człowiek, który ocalał z rzezi, zdecydował się przerwać milczenie i opowiedzieć, co naprawdę stało się na opuszczonej teksańskiej autostradzie, kiedy to grupa pięciu młodych ludzi została napadnięta przez szaleńca z elektryczna piłą w ręce, i na podstawie, których to wydarzeń powstał niniejszy film. "
 Film jest remakiem obrazu z 1973 roku. Obrazu, o tyle ciekawego, że był jednym z pierwszych slasherów i ciągle jest wymieniany, gdy spróbujemy coś dowiedzieć się o tym gatunku. Remake Marcus'a Nispel'a z 2003 roku wg większości widzów, jest filmem dobrym i lepszym od pierwowzoru. Oryginału T. Hooper'a nie widziałem, więc ciężko mi porównać obie wersje, ale skupię się na tworze niemieckiego reżysera. Co ciekawe ten reżyser, wręcz specjalizuje się w remakach starych hitów, odkurza i wyciąga z półek klasyki.
 Brak napisów początkowych to atut, pozwala nam od razu "wpić" się w film. Zamiast napisów mamy pseudo-dokumentalną scenkę, w której narrator mówi nam, że to co za chwilę obejrzymy zdarzyło się naprawdę. W dzisiejszych czasach, sprawdzenie tego czy to prawda zajmuje mniej niż minutę. Tak więc - blef. Przenosimy się z akcją do roku 1973, od razu naszym oczom ukazują się profesjonalne najazdy kamery i fajne filtry. Czujemy wręcz ten gorąc i zapach dymu :) Do naszych uszów dobiega "sweet home Alabama", którą zawsze będę kojarzył z innym filmem, więc wykorzystanie tego hitu trochę mnie zdegustowało. Poza tym, podobno w 1973 (akcja filmu), jeszcze tej piosenki nie grali <sic!>. Początek, mimo że nic się nie dzieje, jest świetny. Czuć to napięcie unoszące się razem z kurzem drogowym. Kapitalne lokalizacje, wręcz same mogłyby tu grać. I to niestety wszystko, co wychodzi poza przeciętność. Postać Leatherface'a jest nudna. 30 lat wstecz być może to było odkrycie, teraz jesteśmy znudzeni. Bo przecież, powstało tego całe pęczki. Jeśli wiesz jak skończy się ten film, to niestety masz rację. To mógł być dobry film, ale bez piły mechanicznej. Miejmy nadzieję, że M. Nispel nakręci kiedyś coś innego niż kolejny remake. Marzę o filmie z duszną atmosferą, bez uproszczeń, o ważnym przesłaniu... być może się doczekam.

★★★★★

sobota, 15 grudnia 2012

Śmiertelna gorączka



 Eli Roth, reżyser dwóch części "Hostelu", a także propagandowej wstawki w "Bękartach wojny", zaczynał swoją przygodę z reżyserią, także od horroru. Jego pierwszym filmem była "Śmiertelna gorączka". Film o tyle ciekawy, że oparty na faktach.
 Filmweb: "Pięcioro przyjaciół po zakończeniu college'u wyjeżdża na wakacje w góry. Wolny czas spędzają w jednej z górskich chat. Dobrą zabawę jednak zakłóca przybycie majaczącego nieznajomego, którego ciało pokryte jest krwawymi wrzodami. Wkrótce potem Karen zaczyna chorować - na jej skórze zaczynają pojawiać się bąble. Grupa widząc pogarszający się stan koleżanki zamyka ją w szopie, aby uniknąć zakażenia. Zastanawiając się jak można uratować przyjaciółkę, uświadamiają sobie, że każde z nich może być zarażone."
 Film wpisuje się w znaną konwencję "teen horror", oczywiście w wersji amerykańskiej. A więc: idiotyzm miesza się z seksem. Sam się zastanawiam, czy naprawdę tak zachowują się młodzi amerykanie? Nie dostrzegłem jakiś słabych punktów, czy mankamentów. Po prostu temat jest zbyt "słaby", aby powstało dobre kino. Zarażenie wirusem, który "zjada" ofiarę od środka jest nudne. E. Roth wycisnął co tylko się da. Jest parę naprawdę mistrzowskich scenek, czy zabaw w stylu Raimi'ego (jego filmy z Ash'em). Ale to zdecydowanie zbyt mało. Przeglądając inne recenzje tego obrazu, muszę stwierdzić, że nie tylko ja mam takie zdanie.

★★★★★

czwartek, 25 października 2012

V/H/S



 Filmweb:"Grupa złodziejaszków zostaje wynajęta, do odzyskania kolekcji kaset wideo, które znajdują się w zrujnowanym domu na wsi. Na pozór proste zadanie szybko zmienia się w spory problem. Kiedy trafią do żyjącego pokoju, odnajdują trupa siedzącego przed panelem kontrolującym serię staromodnych ekranów telewizyjnych i stertą leżących wokół kaset wideo. Każda z nich zawiera przerażające nagranie..."

Nagrań o dziwo jest 5, a nie jak można by wywnioskować (po zapowiedzi) 6. Chronologicznie są przedstawione następująco:

1. tape 56
2. amateur night
3. second honeymoon
4. tuesday the 17th
5. the sick thing that happened to emily when she was younger
6. 10/31/98

...tylko, że pierwsza taśma jest odtwarzana przez cały czas (uwiecznione zachowanie grupy złodziejów). 
 Fabuła totalnie nie trzyma się kupy, ogólnie sytucja z taśmami jest dziwna i mało prawdopodobna. Ale o dziwo jest to nieważne. Czekamy tylko, gdy włączy się nowa taśma i zobaczymy kolejną mrożącą krew w żyłach historię.
 A zaczyna się świetnie! Poprzez zamontowanie kamerki w okularach, obserwujemy wydarzenia oczami bohatera. A gdy bohater jest totalnie pijany i musi stawić czoła (a raczej uciekać) złu, to musi być to niesamowite przeżycie. Następne "opowiadania" są już słabsze i już lekko trącą kiczem. Lecz na swój sposób są urokliwe i na długo o nich będziemy pamiętać. Zdecydowanie najlepszą sekwecją filmową, jest część ostatnia: 10/31/98. Perełka w tym zestawieniu. Nic dziwnego, że w filmowej zapowiedzi najwięcej wykorzystano fragmentów z tej "opowieści". Dynamizm i świeżość, warto V/H/S obejrzeć ze względu na ostatnie nagranie.
 Za jakiś czas, nowe pokolenie nie będzie miało pojęcia czym jest VHS. Mimo, że teraz kaset już prawie nie ma, to proponuję powspominać przy okazji tego filmu. Filmu, który wyróżnia się na tle dzisiejszych produkcji kręconych domową kamerą. Polecam!

★★★★★